Szukaj

Preobraziłsia jesi na hore... - relacja z pieszej pielgrzymki na św. Górę Grabarkę
Autor: Emilia Pietraszuk / 26-08-2014

Dla większości z nas połowa sierpnia kojarzy się jedynie z pieszą pielgrzymką na św. Górę Grabarkę. Już po raz XXIII z błogosławieństwa Arcybiskupa Abla, liczna grupa pielgrzymów zebrała się 13 sierpnia w monasterze św. Onufrego w Jabłecznej, gdzie rozpoczęła wspólną modlitwą swój pątniczy trud . Podczas pięciodniowej pielgrzymki opiekę duchową nad pielgrzymami sprawował ks. Marcin Gościk oraz ks. Michał Wasilczyk.

Z modlitwą na ustach wyruszyliśmy w stronę Kodnia. Pierwszym przystankiem były Szostaki, gdzie wraz z matuszką i parafianami czekał na nas ks. Tomasz Wołosik. Podczas odpoczynku posililiśmy się tradycyjną „pomidorówką”, dzięki której mieliśmy siły do dalszej drogi – prowadziła ona w stronę Kostomłot. Pod koniec nieco dusznego dnia zostaliśmy schłodzeni letnim deszczem. Gdy już dotarliśmy zostały odczytane modlitwy wieczorne i każdy z nas mógł pokłonić się Krzyżowi z cząsteczką krzyża Chrystusowego. Następnego dnia została odsłużona Liturgia Św., podczas której liczna grupa pielgrzymów przystąpiła do Spowiedzi i Św. Eucharystii. Po pysznym śniadaniu przeszliśmy do cerkwi, gdzie tam swymi cennymi radami o. Ambroży pokrzepił nas duchowo.

Tego dnia pogoda nam dopisywała, doszliśmy do Terespola o godz 17.00. W terespolskiej cerkwi została odprawiona wieczernia, po której ks. Jarosław Łoś przywitał nas swym ciepłym słowem. Po obiado-kolacji zostaliśmy zabrani na nocleg do domów terespolskich parafian. Kolejnego dnia o godzinie 7.00 wszyscy stawiliśmy się w cerkwi – napełnieni nowymi siłami fizycznymi i duchowymi, gotowi do dalszego pielgrzymowania. Nie wystraszyła nas poranna ulewa. Przed nami był najcięższy odcinek pielgrzymki, najwidoczniej Bóg wysłuchał naszych modlitw i posłał wręcz idealną pogodę na taką trasę. Słońce wyszło zza chmury wraz z nami i towarzyszyło nam do końca trasy przeplatając się z orzeźwiającym wiaterkiem. W połowie drogi przystanęliśmy na polanie, gdzie wspólnie przyrządziliśmy jedzenie, którym po błogosławieństwie mogliśmy się posilić. W promieniach słońca ruszyliśmy krętymi, polnymi ścieżkami. Z bożą pomocą dotarliśmy do miejsca noclegu ok. godz. 21.00. Gdy doszliśmy, na hali sportowej w tamtejszej szkole można było zaobserwować ogromne zmęczenie na twarzy niejednego pielgrzyma. Kolację zjedliśmy w szkolnej stołówce, po czym większa część pątników rozjechała się do domów, a reszta została w szkole.

Rankiem sprawnie zebraliśmy się przed szkołą, by dotrzeć do Pawłowa Starego, do dawnej cerkwi, gdzie spotkaliśmy się także z wikariuszem miejscowej parafii rzymskokatolickiej i jego parafianami, którzy pomimo różnic w wierze od tylu lat goszczą nas na swej ziemi, za co im serdecznie dziękujemy. Po odsłużeniu Świętej Liturgii udaliśmy się na wspólną agapę, którą niestety przerwał nam deszcz. W stronę Mielnika ruszyliśmy z wielkim uśmiechem na twarzy i nadzieją w sercu , że przestanie padać. Takiej ulewy nie pamiętają najwięksi weterani. Wszyscy byli przemoknięci na wskroś, ale i to nie zniechęciło nikogo do dalszego pielgrzymowania. Na jednym z postoi słońce wyszło nam naprzeciw i mogliśmy się spokojnie osuszyć. Obiad zjedliśmy w przydrożnym zajeździe w Serpelicach, gdzie właściciele ugościli nas jak w domu. Wychodząc stamtąd wszyscy byli przekonani, że się rozpogadza. Po 10 minutach od wyjścia lunął ogromny deszcz, przeplatany z gradem.

W Mielniku przepłynęliśmy promem, a na miejscu czekali na nas parafianie z poczęstunkiem, który zmoczył deszcz. Po wysłuchaniu wieczornych modlitw wszyscy udali się do pobliskich domostw, na nocleg. W niedzielę zebraliśmy się na Liturgii, która ze względu na remont Cerkwi była odsłużona w kaplicy cmentarnej. Na ostatniej trasie naszego „połomniczestwa” pogoda nam dopisała. Słońce od rana ogrzewało nas , zmarzniętych pielgrzymów.

Weszliśmy razem na św. Górę Grabarkę, śpiewając troparion ,,Preobraziłsia jesi na hore Chrystie Boże...”, czuliśmy tę jedność. Zapewne nie jeden z nas poczuł ulgę, nie jeden z nas w końcu uwolnił się od dręczących go problemów, myśli.

W poniedziałek z największą niecierpliwością czekaliśmy na wsienoszcznoje bdienije, na którym mieli pojawić się mnisi z Atosu wraz z moszczami św. Marii Magdaleny i Św. Krzyża. Kolejki do nich były ogromne, nawet deszcz nie spłoszył czekających już niejedną godzinę pielgrzymów. Po wieczornej służbie odsłużono akatyst do św. Marii Magdaleny. W nocy była możliwość przystąpienia do sakramentów spowiedzi oraz Św. Eucharystii.
We wtorkowy poranek o godzinie 9.45 rozpoczęła się główna Św. Liturgia, którą celebrował Jego Eminencja Metropolita Sawa, w asyście z przybyłym licznie duchowieństwem.

Pielgrzymka to czas na wspólne śpiewanie z Bohohłaśnika, na wspólną modlitwę. To czas na refleksję, oderwanie się choć na chwilę od szarej, galopującej rzeczywistości. Czas na poznanie nowych ludzi, zawarcie nowych więzi, a czasem nawet i przyjaźni. Ten tydzień minął szybko, ale wniósł wiele pozytywów do naszego życia. Z każdym rokiem, z każdą pielgrzymką jesteśmy bogatsi duchowo.

Bractwo Młodzieży Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej serdecznie dziękuje ojcom duchowym, którzy sprawowali nad nami opiekę. Ponadto wyrazy wdzięczności kierujemy do parafii oraz wszystkich, którzy okazali nam dobroć i serce, przyjmowali i gościli. Niech Bóg Posyła Wam siły. SPASI HOSPODI!


Zdjęcia: Andrzej Bogdan